Bogusław Feliszek, 2010-03-15
"Bieganie o kulach, czyli dlaczego nie lubię planów kryzysowych"

Bieganie o kulach, czyli dlaczego nie lubię planów kryzysowych

Jestem jedynym ekspertem zarządzania komunikacją kryzysową (wśród tych, których znam), który nie lubi "planów kryzysowych".

Przeczytałem wiele artykułów i książek, których autorzy darli szaty z powodu braku dobrych planów kryzysowych. Miałem też koszmarny sen. Śniłem, że Sejm wprowadził ustawowy nakaz przygotowania takiego planu przez każdą firmę komercyjną.

Od 10 lat pomagam organizacjom przygotowywać plany zarządzania kryzysem i komunikacją kryzysową, ale z uporem maniaka powtarzam: "Może się zdarzyć, że kiedy wydarzy się coś złego marny będzie z nich pożytek."

Jak można nie mieć planu!

Kwestionowanie przez eksperta PR korzyści z posiadania planu kryzysowego pachnie grzesznym uczynkiem. Ileż to razy słyszałem głębokie westchnienie po moim bluźnierczym oświadczeniu! To tak jakby katolicki ksiądz podczas pobytu w Rzymie – zamiast w Watykanie – cały czas spędził w wesołym miasteczku.

Tak, tak... Nie mylisz się. Zarabiam na życie pomagając firmom komunikować się w sytuacji kryzysowej i dzięki nim smaruję chleb masłem. Dlaczego więc do diaska miałbym NIE lubić planów kryzysowych? Szczerze? Bo – z wyjątkiem nielicznych – są mało warte.

O wiele cenniejszym kapitałem jest wytworzenie antykryzysowego stylu myślenia. Plan kryzysowy i antykryzysowy styl myślenia to dwa obszary, które niekoniecznie muszą się pokrywać.

Jeżeli "plan kryzysowy" skłania organizację i jej pracowników do refleksji, przemyślenia stylu działania i podjęcia decyzji zmierzających do poprawy, to super. Z przyjemnością zjem wszystkie litery z tego tekstu. Niestety, zbyt często, plan kryzysowy wywołuje zupełnie odmienny efekt... firma naiwnie myśli, że teraz jest przygotowana na najgorsze i co jest już zupełnie niewiarygodne, że... żaden kryzys jej nie grozi :-(

Antykryzysowe myślenie i działanie

Antykryzysowy styl myślenia to jedna rzecz – kawałek papieru to druga. Pierwsze dotyczy sposobu działania – drugie tego, że teoretycznie wszystko ułoży się po naszej myśli.

Oto szczegóły:

1. Kiedy zobaczysz o 4:00 nad ranem płonący budynek firmowego magazynu – po telefonie do straży pożarnej – dzwonisz od razu do szefa, bo masz wpisany do telefonu komórkowego jego numer, a on nie wyłącza telefonu nawet w nocy: antykryzysowy styl myślenia.

2. Kiedy zobaczysz o 4:00 nad ranem płonący budynek firmowego magazynu jedziesz na miejsce wypadku czytając po drodze co o takiej sytuacji mówi plan kryzysowy: plan kryzysowy.

3. Regularne organizowanie symulacji, które pomagają znaleźć luki w planie kryzysowym i przećwiczyć kolejne etapy zarządzania kryzysem: antykryzysowy styl myślenia.

4. Zatrudnienie eksperta PR do pomocy w napisaniu planu kryzysowego, który następnie trafi do sejfu: plan kryzysowy.

5. Systematyczne zebrania służące wymianie informacji co się aktualnie dzieje w organizacji, jakie są potencjalne zagrożenia i jaki mogą mieć wpływ na funkcjonowanie firmy: antykryzysowy styl myślenia.

6. Brak wiedzy o tym gdzie przechowywany jest plan kryzysowy i kto wchodzi w skład zespołu zarządzania kryzysem: plan kryzysowy.

7. Coroczne praktyczne szkolenia medialne dla kluczowych pracowników: antykryzysowy styl myślenia.

Antykryzysowy styl myślenia przejawia się w prowadzeniu regularnych ćwiczeń. Plan kryzysowy oznacza dyskusję jak takie ćwiczenia mają wyglądać.

Niedopracowany plan kryzysowy jest groźniejszy dla organizacji od jego braku. Można taką sytuację porównać do powieszenia na ścianach pustych gaśnic – służą za dekoracje wywołując złudne poczucie bezpieczeństwa.

Konkluzja

Plany zarządzania kryzysem i komunikacją kryzysową są wspaniałym narzędziem. Mogą zachęcać do gorących i inspirujących dyskusji. Mogą być punktem oparcia w niepewnym i zmiennym środowisku kryzysu. Ostatecznie mogą służyć jako kule. Po wybuchu kryzysu bieganie o kulach jest nie tylko trudne, ale również niebezpieczne.