Bogusław Feliszek, 2010-08-02
"Strategia na górskim szlaku"

Strategia na górskim szlaku

"Moment..." Zatrzymałem się na szlaku. Panorama przepiękna, ale... "Gdzie jesteśmy?"

Wiedziałem, że się zgubiłem. Nie tylko ja. Ze mną była grupa turystów - szli za mną jak trusie, bo sądzili, że znam trasę. Kiedyś znałem ją znakomicie. 20 lat temu.

Wyjąłem z plecaka mapę topograficzną pokazującą wszystkie szczegóły ukształtowania terenu: góry, jeziora, strumienie, doliny, rozpadliny, urwiska. Pochyliliśmy się razem nad płachtą papieru i porównywaliśmy to, co widzieliśmy dookoła ze znakami na mapie.

Cele i ścieżki

Każdego poranka wyznaczamy sobie cel dnia - miejsce gdzie zatrzymamy się na nocleg pod koniec wędrówki - i wybieramy trasę, która do niego doprowadzi. Nie sprawdzamy co chwilę czy idziemy we właściwym kierunku, bo generalnie wiemy jak powinna wyglądać trasa marszu.

Podziwiamy krajobraz, zachwycamy się przyrodą, podglądamy zwierzęta, robimy zdjęcia. Po lewej miała być góra przypominająca czaplę... Jest. Po prawej rzeczka z wodospadem... Jest. Potem drewniany mostek. I jeszcze stadnina koni około południa... Idziemy w dobrym kierunku.

Czasem trafiamy na wydeptaną ścieżkę. Chętnie na nią wchodzimy, bo prowadzi do przodu... tam gdzie idziemy. Wydeptana ścieżka daje poczucie pewności, że gdzieś nią dojdziemy.

Jest jednak pewne niebezpieczeństwo: ścieżka odwraca naszą uwagę od otoczenia. Skoro tak łatwo iść ubitym traktem, po co co chwilę sprawdzać czy idziemy we właściwym kierunku.

Po godzinie forsownego marszu spoglądamy w końcu przed siebie i widzimy - jak ja tamtego dnia - że otoczenie wygląda inaczej niż się spodziewaliśmy. Dużo inaczej. Właściwie to nie wiemy gdzie jesteśmy. A wszystko zaczęło się od tej wąskiej ścieżki.

To nie jest tylko opowieść o górskich eskapadach.

Strategiczne cele

W biznesie i prywatnym życiu wyznaczamy sobie cele: stworzyć firmę, wykonać plan sprzedaży, rozwiązać problem i potem wybieramy strategię, która umożliwi realizację celu. Cel jest punktem końcowym - strategia szlakiem prowadzącym do niego.

Czasem jednak jesteśmy tak pochłonięci obserwacją szlaku - tym jak dochodzimy do celu, jaką stosujemy metodę, jakie uruchamiamy procesy - że tracimy cel z oczu. Przy okazji, pomijamy przypadkowe okazje, które mogłyby przybliżyć nas do celu.

Coś takiego przytrafiło się Tadeuszowi, człowiekowi głębokiej i autentycznej wiary. Kiedy nadeszła powódź wszedł na dach domu i zaczął się modlić do Boga o pomoc.

Obok jego domu przepłynął ogromny konar drzewa, ale Tadeusz nie chciał na niego wskoczyć. "Bóg mnie uratuje," pocieszał się. Przed wieczorem podpłynął motorówką sąsiad. Tadeusz nie chciał do niej wsiąść. "Bóg mnie uratuje," krzyknął. Przez noc poziom wody podniósł się o dwa metry i sięgnął dachu. Nad ranem nadleciał helikopter. Tadeusz nie chciał się ewakuować. "Bóg mnie uratuje." W południe porwał Tadeusza wartki nurt gwałtownie przybierającej wody.

Kiedy stanął przed obliczem Stwórcy zapytał z wyrzutem: "Dlaczego mnie nie uratowałeś?" "Ależ próbowałem!" odpowiedział Pan Bóg. "Wysłałem Ci Tadeuszu, ogromny konar drzewa, sąsiada w motorówce, helikopter..."

No tak... To wymyślona historia, ale morał jasny: Tadeusz był tak ślepo przywiązany do wymyślonej strategii, że zlekceważył wszystkie inne sposoby ocalenia życia.

Nowe cele na nowych szlakach

Kiedy zakładałem 10 lat temu agencję public relations mój plan biznesowy miał 42 strony. To było bardzo pożyteczne narzędzie - dzięki niemu skupiałem się na rzeczach najważniejszych, unikałem głupich błędów i mogłem opracować strategię rozwoju. Kiedy jednak patrzę na moją firmę dzisiaj, niczym nie przypomina tej z tamtego planu.

Zmieniły się warunki ekonomiczne, ja się zmieniłem, klienci się zmienili, pojawiły się nowe okazje. Przegrałbym gdybym kurczowo trzymał się pierwotnego planu. Przez wszystkie lata obserwowałem zmiany w otoczeniu, wyrzucałem stare projekty i w ich miejsce tworzyłem nowe plany umożliwiające rozwój firmy.

Znajoma, która ma autystyczne dziecko, opowiadała jak trudno jej być dobrą matką: "Nie jestem matką jaką chciałam być. Jestem matką jaką muszę być."

To samo podejście widzę u najlepszych szefów. Każdy na początku ma wymarzony plan zarządzania firmą. Ale stale musi go zmieniać. Te zmiany wymuszają silne i słabe strony ludzi, którymi kierują.

Monitoring i korekta to klucz do skutecznego przywództwa w biurze i na wolnym powietrzu - w pracy i na wakacjach.

A na górskim szlaku? Przyznałem się do błędu. Wytłumaczyłem, że za bardzo zaufałem wydeptanej ścieżce.

"Super," powiedział naburmuszony nastolatek. "I jak teraz wrócimy do schroniska?"

"Ty mi to powiesz."

"Popatrzymy na mapę?" zaproponował.

"I na okolicę!" dodałem.