Bogusław Feliszek, 2008-02-04
"Niekoniecznie różowe okulary"

Niekoniecznie różowe okulary

Przyjaciele nazywają mnie niepoprawnym optymistą. Większość nieprzyjaciół też :-)

Mogę więc sobie pozwolić na stwierdzenie: "Negatywne wiadomości są co najmniej tysiąc razy mocniejsze od pozytywnych."

Przykład? W urzędzie miasta musiałem dokonać aktualizacji danych o mojej firmie. Wyobrażasz sobie ten horror, który mnie czekał? Też przez to przechodziłeś? Byłem przygotowany na kilkugodzinną peregrynację po kilkunastu pokojach w różnych częściach urzędu. W teczce kanapki i gruba książka :-)

Ile czasu minęło od przekroczenia progu ratusza do jego opuszczenia? 22 minuty. Tylko 22 minuty! I naprawdę niczego nie załatwiałem po znajomości. Inni petenci też byli obsługiwani równie sprawnie.

Ameryka! Przez chwilę nawet myślałem o napisaniu listu z podziękowaniem do prezydenta miasta lub pochlebnej opinii do lokalnej gazety. Ale szybko się rozmyśliłem. Miłe wrażenia szybko minęły.

Gdybym jednak musiał cały dzień biegać po korytarzach urzędu odsyłany "od koleżanki do kolegi" jestem przekonany, że moja wizyta w redakcji gazety byłaby bardzo owocna. Nie wspominając już o podzieleniu się wrażeniami ze wszystkimi znajomymi.

Plusy i minusy

Większość moich znajomych widzi siebie jako ludzi pozytywnie nastawionych do życia. I mówią to zupełnie poważnie. Z drugiej strony, te same osoby ustawicznie narzekają na media i ich upodobanie do negatywnych informacji. Dlaczego w gazetach tyle przykrych, krytycznych i dramatycznych wiadomości?

Utyskiwanie na media można usłyszeć z ust wielu osób, także tych bardzo inteligentnych. Wszystko się zgadza, poza tym, że to ... nieprawda.

Otwórz dzisiejszą dowolną gazetę na stronie z informacjami ze sportu. Pełno tam nazwisk zwycięzców. Na kolumnie sportowej przeczytasz listę dziesięciu najlepszych sportowców, nie dziesięciu najgorszych.

Gazeta opublikuje zdjęcie zwycięzcy loterii charytatywnej, ale nie pokaże kogoś, kto wydaje ostatnią złotówkę z myślą, że fortuna w końcu uśmiechnie się do niego. Magazyny pokazują zdjęcia ze ślubów, nie z rozwodów. Wspomnienia o zmarłych są zawsze pozytywne. Sięgnij do działu ekonomicznego. Pełno tam pozytywnych notatek o nowych produktach, planach rozwoju firm i udanych sprzedażach akcji.

Według mojej oceny, 80-90% wiadomości w prasie ma wydźwięk pozytywny. Problem polega na tym, że jeśli wśród dziesięciu artykułów, dziewięć jest pozytywnych i jeden opisuje ekscesy pijanego urzędnika samorządowego na prywatnym przyjęciu imieninowym, to nie trzeba dużej wyobraźni, żeby przewidzieć o czym ludzie będą dyskutować jutro w biurach, domach i na ulicy.

Jeśli w dziale ekonomicznym znajdzie się dwadzieścia pozytywnych notatek i jedna o prezesie spółki akcyjnej, który wykorzystał poufne dane do manipulacji kursem akcji, która informacja rozbudzi emocje?

Ryzykowna agresja

Chodzi nie o to, że media kochają kryzys, ale o to, że negatywne historie bardziej interesują czytelników. Od tej reguły jest kilka wyjątków. Na przykład, dziennikarze polityczni są ustawicznie zachęcani (zmuszani?) do pisania negatywnych artykułów pod groźbą utraty pracy.

Pamiętam z ostatniej kampanii samorządowej wyniki sondaży, które pokazywały, że wyborcy nie aprobują negatywnych reklam i deklaracje, że nigdy nie zagłosują na kandydata, który agresywnie atakuje politycznego konkurenta. Potem widziałem jak ci sami wyborcy głosowali na kandydatów, którzy mieli najostrzejsze (i najlepsze) reklamy wyborcze.

W polityce możesz opowiadać wyborcom o tysiącu osiągnięć i sukcesów. Kiedy jednak przeciwnik polityczny twierdzi, że prowadziłeś samochód pod wpływem alkoholu, taka informacja ma moc rażenia stokrotnie większą od wszystkich Twoich dobrych uczynków.

Jako rzecznik prasowy powinieneś dwa razy pomyśleć zanim publicznie powiesz coś negatywnego. Nie dlatego, że patrzysz na świat przez różowe okulary, ale ponieważ ryzykujesz wyparcie wszystkich pozytywów przez jeden negatyw. I to nie tylko ze względu na tendencyjny wybór informacji przez media, ale przez selektywne nastawienie czytelników, widzów i słuchaczy.

Z tego samego powodu powinieneś ostrożnie odwoływać się do humoru. Żart – także z siebie samego – jest formą ataku. Nie ryzykuj dziesięciu sekund dowcipnego ataku na konkurencję w czasie wywiadu lub publicznego wystąpienia jeśli nie chcesz, żeby tylko ten fragment trafił do mediów i był zapamiętany przez opinię publiczną.

Konkluzja

Przedstawiaj swoje argumenty, wyjaśniaj stanowisko i podawaj przykłady w pozytywnym kontekście. To pomoże stworzyć korzystny klimat wokół Twoich pomysłów, organizacji i Ciebie samego.